Z miłości do porządku - czyli usuwanie ze zdjęć niechcianych elementów.
Z wielką radością przyjęłam wiadomość, że będę mogła nieco pomóc w zilustrowaniu książki o Horse Agility. Po pierwsze, bo lubię retuszować zdjęcia. Po drugie, bo kocham zwierzęta i oglądanie ich na ekranie podczas pracy to czysta przyjemność. A po trzecie, bo poprosiła mnie o to wspaniała i ambitna dziewczyna, Eliza. A ja lubię wspierać kobiece biznesy.
Niechciane przedmioty i potargane grzywy, czyli – zapanujmy nad tym trochę.
Z uporem godnym lepszej sprawy przedzierałam się w gąszczu zdjęć, które były zrobione przez różnych fotografów. W różnych warunkach oświetleniowych i różnym sprzętem. Najczęściej w trakcie wykonywania konkretnego zadania. Więc cały fokus ustawiony był na konia i przewodnika, a tło żyło swoim życiem. I o ile to w niczym nie przeszkadza i jest świetne choćby w mediach społecznościowych, to już w książce mogłoby nie wyglądać dobrze. A chodzi o to, by główni bohaterowie wypadli w jak najlepszym świetle. Nie mieli niepotrzebnej słomki w grzywach lub jakiegoś elementu typu latarnia wystającego im z głów. Mam nadzieję, że efekt końcowy pozwoli czytelnikowi skupić uwagę na najważniejszym – czyli treści. No i na wrodzonym pięknie głównych bohaterów.
Książka już jest, więc chwalę się, bo o mnie wspominają w podziękowaniach.
Wspominałam w tym wpisie o publikacji, która niedługo ukaże się drukiem? No to właśnie już to się dzieje. Nie mogę się doczekać swojego pachnącego nowością egzemplarza książki. Z pewnością przeczytam od deski do deski. Fragmenty jakie mi wpadły do rąk wzbudziły wielką ciekawość i oczekiwanie na ciąg dalszy. Eliza z dużą łatwością i wrodzonym poczuciem humoru przekazuje ogrom swojej wiedzy i miłości do koni. A jak coś powstaje z miłości i pasji, to po prostu musi być dobre. Jestem niezwykle dumna i wzruszona widząc jak realizuje swoje marzenia. Czuję, że jeszcze o tym projekcie będzie głośno. Serio, wielkie gratulacje! I szczerze życzę – powodzenia.